UPAŁ NAM NIE STRASZNY: WKB ZNOWU NA PODIUM MARATONU! DOROTA KROWICKA I MARIAN CZERSKI NAJLEPSI W MISTRZOSTWACH KLUBU
Każdy maraton to ogromny wysiłek dla organizmu, ale ten z 11 września 2011 r. był szczególny. Szczególny, bo iście morderczy. Przesada? Kto nie był i nie widział na własne oczy, niechaj obejrzy w internecie film z finiszem ubiegłorocznego triumfatora – Kenijczyka Sammy’ego Limo.
Sammy Limo (Kenya) – finisz Maraton Wrocław 2011
Niezwykle miło nam poinformować, że pomimo upału i niesamowicie trudnych warunków byliśmy na tegorocznym maratonie więcej niż widoczni. Podobnie jak w minionych latach ekipa WKB Piast I stanęła na podium klasyfikacji drużynowej. Tym razem drużyna w składzie: Marian Czerski (2:55:52), Marcin Piechowicz (3:17:45) i Arek Zieliński (3:17:33) zajęła 3 miejsce, o ponad 20 minut wygrywając z kolejną na mecie ekipą wojskowych. Dodajmy też, że na skutek błędu organizatorów w klasyfikacji pominięto Damiana Frankowskiego, który z czasem 3:12 powinien znaleźć się w naszym pierwszym zespole. Pomyłka do sprostowania, choć – nie ukrywajmy – na wyższe miejsce w tym roku nie było szans. Ekipy LUKS Żórawina i WAKOZ Luzino miały w swoich składach biegaczy „łamiących” nieosiągalne dla wielu 2:40.
Trzecie miejsce cieszy i niechaj będzie ono dla nas mobilizacją. Wyrównanym składem można wiele osiągnąć, a jeśli za rok do niezniszczalnego Mariana Czerskiego dołączy ktoś z naszych asów: Robert Jędrusiński, Wiesław Kuźma, Henryk Tomczak, Arek Zieliński czy Kuba Horbaczewski (a każdego z nich stać na wynik w granicach 2:50), możemy tę pozycję jeszcze poprawić.
Tegoroczny Maraton Wrocław był prawdziwą mordęgą. Przy tej pogodzie jaka w tym dniu panowała największym rozsądkiem było po prostu ściągnąc numer i zejśc z trasy. Ale człowiek zaryzykowal i go ukończył z najgorszym w życiu wynikiem w maratonie. Potem w Poznaniu poprawiłem ten wynik aż o ponad 50 minut przy odpowiedniej pogodzie. Warto zauważyc ze na ponad 2 700 zawodników co ukończyło ten maraton tylko 26 osób zmieściło się w 3 godzinach co daje dużo do myślenia i tu spore „gratki” dla Mariana który się właśnie zmieścił. Wierzę ze za rok 30 jubileuszowy maraton będzie normalny i będzie tak świetna atmosfera,pogoda i trasa że wielu z nas zrobi tu tym razem dobry wynik!