Otworzyliśmy się na biegi w Niemczech (przypominamy, że nadal prowadzimy zapisy na wyjazdy do Berlina 1.04. i Goerlitz 3.06.), ale nie zapominamy także o innych sąsiednich krajach. Nasz kolega, Andrzej Szczot wybiera się w tym roku na maraton do czeskiej Pragi. W związku z tym zaproponował wspólny wyjazd większą grupą. Inicjatywę popieramy i polecamy.
Przebiec po słynnym Moście Karola w tłumie biegaczy z całego świata, to marzenie niejednego maratończyka. A w pięknej Pradze innych atrakcji, nie tylko tych sportowych, nie brakuje. Hradczany, plac Wacława, Złota Uliczka i oczywiście pyszne czeskie jedzenie zakrapiane ponoć najlepszym na świecie piwem – to wszystko kusi przybysza z Polski. Dodatkowym atutem jest bliskość stolicy Czech od Wrocławia i dobre połączenie komunikacyjne.
W opinii stałych bywalców praskiej imprezy trasa maratonu do łatwych nie należy, ale przecież dobry wynik osiągnięty w takich warunkach cieszy podwójnie. Zapraszamy więc do wyjazdu i liczymy na liczną reprezentację naszego klubu w najważniejszym czeskim biegu. Po wszelkie szczegóły odsyłamy do pomysłodawcy, kol. Andrzeja Szczota – tel. 511-079-657, mail: andrzejszc@wp.pl
Tych, którzy obawiali się, że decyzja o zmniejszeniu liczby organizowanych przez nasz klub biegów już zapadła, możemy uspokoić – biegów nie ubędzie. W 2012 roku zorganizujemy ich sześć. Wypadnie Bieg Mikołajkowy (ale tu liczymy na kontynuację współpracy z SantaRun), za to nowym elementem będzie jesienny Bieg Gerharta Hauptmanna. Zorganizujemy go wspólnie ze stroną niemiecką dla uczczenia przypadającej właśnie 150. rocznicy urodzin wybitnego niemieckiego dramaturga i pisarza, który żył i tworzył w jeleniogórskim Jagniątkowie.
Na pierwszy ogień, tradycyjnie, pójdzie Bieg Zimowy. To już 12. raz, kiedy nad Odrą wspólnie zainaugurujemy sezon. Już dziś możemy zdradzić, że szykujemy kilka nowości, które – wierzymy – podniosą poziom tego biegu. Szczegóły już wkrótce.
Wspólnie z Młodzieżowym Centrum Sportu (już po fuzji z WTWK Partynice) zorganizujemy w czerwcu Bieg Śladem Konia. Jesteśmy otwarci na współpracę, biegowych Partynic zawłaszczać dla siebie nie chcemy, ale zależy nam na zachowaniu ciągłości i poszanowaniu 13-letniej historii tego biegu. Na niektóre sprawy wpływu nie mamy. Być może za kilka lat partynicki bieg w całości przejmą instytucje miejskie, mające większą siłę i większe możliwości od nas – społeczników, ale nie zapominajmy, że „Koń” był autorskim pomysłem kol. Macieja Głowackiego, a przez kolejne lata trwał dzięki zaangażowaniu działaczy naszego klubu.
Pozostaje w kalendarzu nasza sztandarowa sportowo-integracyjna impreza, czyli Bieg Sztafetowy wokół Morskiego Oka. Pozostaną też „Złotniki”, zarówno wiosenne, jak i jesienne.
Czas pokaże czy to będzie ostatni rok z taką ilością biegów. Problemów z brakiem chętnych do pracy na rzecz klubu nie ukrywamy. Za rok wybierzemy nowe władze, nowi ludzie podejmą nowe decyzje. Na razie skupiamy się już na jak najlepszej organizacji Biegu Zimowego.
KALENDARZ BIEGÓW WKB PIAST W 2012 ROKU:
25. 02. – XII Zimowy Bieg Piasta (6 km)
21. 04. – XXIV Złotnickie Biegi Przełajowe (cross, ok. 6 km)
19. 05. – XV Bieg Sztafetowy o Puchar Wielkiej Wyspy (3×1500 m)
czerwiec – XIII Bieg Śladem Konia (4,3 km) / Czekamy na decyzję MCS w sprawie dokładnej daty biegu
Mamy więcej pieniędzy, nieco mniej członków (za to zostali ci bardziej zaangażowani) i czeka nas odpowiedź na pytanie o przyszłość klubu. Jak znaleźć złoty środek pomiędzy bieganiem a organizowaniem imprez? I czym przyciągnąć do klubu nowych ludzi, w obliczu wyrastającej pod bokiem konkurencji? To główne tematy zjazdowej dyskusji ostatniego walnego zebrania członków naszego klubu. Nie zabrakło też stałych elementów: nagrodzenia najlepszych w „Piastowym” Rankingu oraz spotkania integracyjnego.
Tradycyjnie rozpoczęło się od sprawozdania zarządu z mijającego roku działalności. Tu najważniejsze były liczby. Mamy w tej chwili 212 członków, z czego 167 pełnoprawnych, tzn. mających opłacone składki członkowskie. W roku minionym organizowaliśmy 6 imprez biegowych, w których udział wzięło niemal 1000 biegaczek i biegaczy. Poprawił się stan finansów klubu. Na naszym koncie widnieje kwota o prawie 2 tys. zł wyższa niż w analogicznym okresie ub. roku. Udało się także utrzymać głównych sponsorów, firmy: Hasco-Lek oraz Mercedes Mirosław Wróbel. Zebrani nagrodzili naszych mecenasów gromkimi brawami, i w tym miejscu również serdecznie naszym dobrodziejom dziękujemy. – Zapraszam wszystkich członków do uczestnictwa w posiedzeniach zarządu – zaapelował na zakończenie prezes Dariusz Madej. – Uruchomcie swoje pokłady aktywności i kreatywności, aby wesprzeć zarząd – mówił. Przypominamy, że każde kolejne posiedzenia zarządu jest anonsowane w kalendarzu na klubowej stronie. Nie trzeba zapowiadać swojego przyjścia. Każdy jest mile widziany. Cieszymy się, że klubowicze coraz częściej z tego przywileju korzystają.
Z ramienia Komisji Rewizyjnej mijający rok podsumował Edward Kaszuba. W opinii komisji zarząd wywiązał się ze zobowiązań nałożonych na niego podczas ostatniego walnego zgromadzenia. A konkretniej: zrealizowano postulat o możliwości dopisania 3 biegów do rankingu, podniesiono składkę członkowską do 30 zł, wygląd klubowej strony internetowej uległ znaczącej poprawie, ponadto udało się wypracować nadwyżkę budżetową w wysokości ponad 1800 zł. Nadal natomiast zarząd winien czuć się zobligowany do działań ukierunkowanych na zaktywizowanie klubowiczów. Komisja nie wniosła żadnych zastrzeżeń do pracy zarządu i wnioskowała o przyjęcie sprawozdania. Tak też się stało.
Więcej emocji dostarczyła dyskusja. Już na początku niezwykle ważną kwestię postawił prezes. W związku z ciągłym niedoborem osób chętnych do pracy przy organizacji klubowych biegów, zapytał wprost: czy chcemy być klubem biegaczy czy organizatorów biegów? Bo tych organizujemy już 6 w roku, a ponadto startuje w nich coraz większa rzesza wrocławian. Co oznacza coraz więcej pracy. Zebrani – jak wynikło z toku dyskusji – chcą być klubem biegacza, ale nie chcą zmniejszać ilości organizowanych biegów. Tak bowiem brzmiała zaproponowana z sali uchwała. Tylko kto te biegi będzie organizował? Członkowie zarządu nie są w stanie wziąć na siebie całej pracy, a wsparcia z zewnątrz, poza chwalebnymi wyjątkami, nie widać.
Jak to zmienić? Tutaj pojawiły się rewolucyjne propozycje. Hieronim Olejniczak zaproponował, żeby tylko osoba, która przynajmniej raz pomoże w organizacji zawodów, mogła mieć zaliczone do rankingu 10 biegów. Danuta Pilarz-Małkiewicz proponowała by zebrani uchwałą zobowiązali się do pomocy, raz w roku, w przynajmniej jednym biegu. W kuluarach pojawiły się też głosy, że może rozwiązaniem byłoby wypłacanie diet za pracę na rzecz klubu. Pytanie tylko, czy stać nas na to?
Oliwy do ognia dodał Kuba Horbaczewski, przypominając, że nie jesteśmy już jedyni w mieście. – Wyrasta nam pod bokiem konkurencja, która ma do zaoferowania konkretne rzeczy. Przede wszystkim fachową opiekę trenerską, profesjonalnie prowadzone treningi i wyjazdy na zawody. Zwłaszcza dla młodych, ambitnych ludzi, są to decydujące kwestie. W jaki sposób chcemy powalczyć o takich biegaczy? – pytał. Trwanie na pewno takim atutem nie jest.
Dotychczas niepisanym celem było stanie się najliczniejszym klubem biegacza w Polsce. Ten cel osiągnęliśmy. Co dalej? Próba reaktywacji wspólnych niedzielnych treningów i zbudowania wokół nich trwałego fundamentu klubu, jak na razie, nie zdała egzaminu. Poza argumentami, że „trzeba czasu”, nikt z sali nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego idea klubowego biegania na Stadionie się nie przyjęła. – Być może obecna, bardzo luźna formuła istnienia klubu jest najlepszą z możliwych do osiągnięcia, a być może przyszłością są pewne elementy zawodowstwa, ale o tym dziś nie damy rady zadecydować – zakończył ten wątek Maciej Głowacki, jeden z tych, którzy podwaliny pod WKB kładli.
O wszystkim zadecydować ma zarząd. Podążając za propozycją byłego prezesa Jacka Wójcika, zebrani na barki tego gremium scedowali obowiązek wytyczenia ścieżki rozwoju klubu. Zarząd będzie musiał także rozstrzygnąć kwestię, czy (i w jaki sposób) oddzielić organizatorów od biegaczy. Propozycję taką gorąco popierają m. in. nasz klubowy nestor, Cezary Tomczak oraz Małgorzata Rajczyba z komisji rewizyjnej. Punkty za organizację biegów miałyby wypaść z Grand Prix, w zamian na koniec roku nagrodzono by najbardziej zasłużonych działaczy. W założeniu miałoby to pomóc tym słabszym zawodnikom zaistnieć w rankingu. – Oni za bieg dostają 160 punktów, a ktoś inny za organizację 200 – wyjaśniał Tomczak. Ale pojawiły się też głosy przeciwne. Czy odebranie rankingowych punktów nie odbierze też zarządowi ostatniego atutu mogącego zmobilizować członków do pomocy przy biegach? – Przeforsowując tę poprawkę spowodujecie, że za rok zarząd sam sobie rozda nagrody – ostrzegał Horbaczewski.
W obliczu tych dylematów, najistotniejszą z przyjętych uchwał, była niemal jednomyślna zgoda członków na wprowadzenie opłaty startowej za organizowane przez klub biegi. To novum w Piaście. Długo broniliśmy się przed tym, ale w obliczu lawinowo rosnącej liczby biegaczy (a co za tym idzie i kosztów przeprowadzenia imprez) stało się to potrzebą chwili. Jest szansa, że przy niewielkiej uciążliwości dla biegaczy, zapewni to klubowi stabilność finansową w nowym roku.
Czy kiedykolwiek w historii WKB o zwycięstwie w corocznym Grand Prix decydował jeden punkt? To pytanie do klubowych historyków. A tak właśnie stało się tym razem. To jedno, szczęśliwe oczko więcej udało się zdobyć Grzegorzowi Grablewskiemu. Spokojniejsza mogła być Dorota Krowicka. Ona wśród pań konkurencji w tym roku nie miała. A dodatkowo zgarnęła ufundowany przez zarząd piękny puchar za wygraną w klubowych mistrzostwach w maratonie.
Rywalizacja o końcowy triumf była szalenie zacięta. Dość powiedzieć, że trzeciego na finiszu Marka Gadzińskiego od triumfatora dzieliło ledwie 8 punktów. Czwarty rok temu Wiesław Kuźma, choć najwyższy stopień podium przegrał o włos, odbierając puchar za II miejsce zaprotestował przeciwko traktowaniu zwycięstwa Grzegorza Grablewskiego jako szczęśliwe. – To był jeden punkt, może i szczęśliwy, ale w przekroju całego sezonu jak najbardziej zasłużony. Gratuluję serdecznie Grześkowi – powiedział. Taka postawa zasługuje na słowa uznania.
Nasz nowy mistrz jest jednym z młodszych klubowiczów. Ma 36 lat, a z zawodu jest doradcą podatkowym. Na wysokim poziomie biega już od czterech lat, szansę na zwycięstwo w naszym rankingu miał już w minionej edycji (ostatecznie zajął 2.miejsce). W tym roku błyszczał formą od początku sezonu. Trudny półmaraton w Sobótce pokonał w nieosiągalnym dla większości czasie 1:22:51. Później padły jeszcze życiówki w maratonie (2:54) i na 10 km (36:42). – Spodziewałem się, że będę wysoko – przyznał Grzegorz po dekoracji. – Wiedziałem jednak, że punktów mam mniej niż w zeszłym roku, bo nie startowałem w biegu najlepiej punktowanym – Maratonie Wrocław. A szkoda, bo pogoda tego dnia była idealna dla mnie. Mocno liczyłem na miejsce w pierwszej trójce, ale raczej nie nastawiałem się na zwycięstwo. Najbardziej szokująco wygląda zagęszczenie na podium. To naprawdę mogła być kwestia sekund w jakimś jednym biegu, lub kwestia szczęścia, że akurat ktoś mocny z mojej kategorii gdzieś nie wystartował. To trochę tak, jak wtedy, gdy rywalizacja w maratonie rozstrzyga się na ostatnich metrach – obrazowo ocenił najlepszy biegacz Piasta.
Nadmieńmy, że oprócz startów w zawodach, Grzesiek był też w minionym roku autorem nie lada wyczynu. W czerwcu, w ciągu czterech dni, z plecakiem na plecach, przebiegł 237 km po Karkonoszach, zaliczając wszystkie najważniejsze i zarazem najtrudniejsze miejsca. Relacja z tej niecodziennej wyprawy znajduje się na naszej stronie: klik
Grzegorz, choć także w maratonie postępy uczynił niemałe, musiał w tym roku jeden puchar oddać. Mistrzem klubu w maratonie został najlepszy maratończyk wśród aktorów (i najlepszy aktor wśród maratończyków) – Marian Czerski. W pamiętną upalną, wrześniową niedzielę nasz as uzyskał w Hasco-Lek Wrocław Maratonie czas 2:55:52.
Dorota Krowicka w rankingu zebrała w tym roku aż 2184 punkty. Nad drugą w klasyfikacji, znakomitą weteranką, Iwoną Stankiewicz uzyskała prawie 100 „oczek” przewagi. Dodatkowo prymat udokumentowała swoim wynikiem w Mistrzostwach WKB w maratonie. Czas 3:33, uzyskany w morderczych wręcz warunkach, budzi szacunek. – Jak to się robi? – dopytywał się prowadzący ceremonię rozdania nagród Kuba Horbaczewski. – Biega się, po prostu – odpowiedziała skromna triumfatorka.
Osobne brawa należą się naszej sekretarz, Danie Pilarz-Małkiewicz, która jako jedyna pracowała przy organizacji wszystkich 6 klubowych imprez, a pomimo tego znalazła jeszcze siły, by wskoczyć na najniższy stopień podium w rankingowym współzawodnictwie. I wszystkim naszym paniom życzymy co najmniej takich samych wyników i tylu sił w nowym roku.
Pełne wyniki rankingu Grand Prix 2011 dostępne są na naszej stronie – klik