Archive for marzec, 2012
PREMIUJEMY NAJAKTYWNIEJSZYCH! NOWY BONUS W GRAND PRIX
Robisz dla klubu coś więcej niż opłacenie składki członkowskiej i wpisanie WKB na liście startowej? Od tego roku twój wysiłek docenimy jeszcze bardziej! Jeżeli zaliczysz 10 rankingowych startów, a dodatkowo choć raz pomożesz w organizacji klubowych zawodów, do klasyfikacji Grand Prix będziesz miał dopisane 200 punktów, na zasadzie „11-ego biegu”.
Przypomnijmy. Na styczniowym Walnym Zebraniu członkowie zobligowali Zarząd do zajęcia się projektami nowelizacji Grand Prix oraz znalezienia sposobu na zachęcenie klubowiczów do większej aktywności przy organizowaniu naszych imprez. Mówiąc wprost, Zarząd stanął przed dylematem: jak znaleźć chętnych do organizacji biegów, a jednocześnie nie wypaczyć wyników Grand Prix przywilejami dla nich.
Dyskusja w łonie władz klubu trwała niemal dwa miesiące. Zgodzono się co do tego, że w sytuacji, kiedy boom na bieganie trwa w najlepsze, a frekwencja w naszych biegach stale rośnie, nie ma możliwości, by wąskimi siłami samego zarządu i kilku aktywnych osób, bez większego zaangażowania klubowiczów, podołać organizacji tylu imprez.
Zgodzono się także co do tego, że przy braku możliwości wypłacania diet za pracę, postulowane przez niektórych członków całkowite zlikwidowanie punktów do Grand Prix za pomoc przy organizacji biegów, zabierze Zarządowi jedyne narzędzie motywujące klubowiczów.
Odrzucono najbardziej rewolucyjne pomysły, takie jak zobligowanie każdego z członków do pomocy lub uznawanie pełnych 10 rankingowych startów tylko tym, którzy choć raz pomogli przy organizacji. Zarząd postawił na dobrowolność.
Każdy, kto pomoże w klubowym biegu zyska dodatkowe 200 punktów do rankingu. Czyli, jeśli ktoś „wybiega” w sezonie 10 rankingowych startów – będzie miał do swojego wyniku dopisane 200 „oczek”, na zasadzie 11-ego biegu. Analogicznie, przy mniejszej ilości startów.
Aby wszystko miało przejrzysty i czytelny charakter, Zarząd uznał za konieczne jawną kontrolę wszystkich klubowiczów nad przyznawaniem ww. punktów. W tym celu kierownicy każdego z naszych biegów zostali zobligowani do sporządzania w terminie tygodnia po zakończeniu zawodów listy klubowiczów przeznaczonych do premiowania. Lista będzie publikowana na naszej stronie.
Pozostałe zapisy Grand Prix pozostają bez zmian. Całość regulaminu dostępna w odpowiednim dziale – klik Wszystkie osoby, które uczestniczyły już w organizacji XII Zimowego Biegu Piasta oraz III Mistrzostw WKB Piast w Półmaratonie, będą miały uznaną premię na nowych zasadach.
Najbliższy bieg, na który szukamy chętnych do pomocy już 21. kwietnia – Złotnickie Biegi Przełajowe. Kolejny – Bieg Sztafetowy o Puchar Wielkiej Wyspy (19. maja). Zgłoszenia przyjmujemy już teraz poprzez nasz formularz kontaktowy – klik lub ustnie u każdego z członków władz klubu.
POD ŚLĘŻĄ POKAZALIŚMY JAK SIĘ WALCZY
Pot lał się strumieniami, ale było o co się bić. Tytuły mistrzowskie i mnóstwo punktów do Grand Prix – to dodawało sił. Tych sił najwięcej zachowali Marzena Morawska i Piotr Chodorski. To nasi nowi (choć w zasadzie „nowi-starzy”) mistrzowie klubu w półmaratonie. Ogromne brawa należą się także Adamowi Klimczakowi, Marianowi Czerskiemu, Dorocie Krowickiej, Henrykowi Załęskiemu, Józefowi Palczakowi i Leonowi Dubijowi. To oni, walcząc do samego końca i stając na podium w swoich kategoriach, sprawili, że tego dnia widoczni byliśmy nie tylko ze względu na naszą wewnątrzklubową rywalizację.
– Nie za gorąco troszkę? – pytał wpadających na metę, na wpół żywych Piastowiczów, jak zawsze uśmiechnięty Andrzej Puchacz, sędzia główny zawodów. Za gorąco było, choć niezupełnie „troszkę”. Ponoć w słońcu o godzinie 13 termometry wskazywały plus 32 stopnie! Ceremonia dekoracji zamieniła się szybko w istny piknik. Ludzie leżeli na trawce, opalali się, dyskutowali, a klubowa integracja tylko na tym zyskała. Coraz większa rzesza biegaczy wierzy w to, iż „orgowie” z Sobótki mogą wszystko, ale jeśli zawczasu zaklepali sobie jeden dzień lata tej wiosny – chylimy czoła. My też tak chcemy.
W tych okolicznościach przyrody półmaraton trudny, jakim bez dwóch zdań jest „Ślężański”, zamienił się w półmaraton selektywny. Już po kilku kilometrach widać było, kto mocno przepracował zimę, kto walczy z czasem, a kto marzy tylko o jak najszybszym znalezieniu się na szczycie Tąpadeł. A potem już tylko o „puszczeniu nóg” i wyimaginowaniu sobie, że może służby drogowe zimą wyrównały te trzy piekielne górki przed samą Sobótką. Niestety, nie wyrównały. A pokonywanie kolejnych podbiegów było tego dnia dla wielu istną drogą przez mękę.
Tym większy szacunek należy się wszystkim tym, którym udało się pobić własne życiówki, a szczególnie tym, dzięki którym nasze Mistrzostwa WKB emocjami przewyższyły nawet walkę o czołowe miejsca w głównych zawodach. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy o tytule mistrzowskim wśród panów decydowały dziesiętne części sekundy?
Ale zaczniemy od pań i wielkich gratulacji dla Marzeny Morawskiej. Forma zdobywczyni Zimowego Pucharu Piasta od jakiegoś czasu idzie systematycznie w górę, ale wynik z Sobótki wielu wprawił w osłupienie. Godzina i 28 minut, na takiej trasie, przy takiej pogodzie – to budzi respekt. Dość powiedzieć, że Marzena od ubiegłorocznego startu pod Ślężą poprawiła się o ponad 4 minuty, a w pokonanym polu pozostawiła kilku doświadczonych i już utytułowanych klubowych kolegów.
Również druga wśród pań, Dorota Krowicka, chociaż na trasie osłabła, zameldowała się na mecie z bardzo dobrym wynikiem 1:37:12.
Walka o prymat wśród panów zasługuje na odrębny akapit, bo – wedle najlepszych hitchcockowskich wzorców – od początku trzymała w napięciu, a z upływem czasu emocje tylko rosły. I jak w dobrym filmie, mieliśmy trzech bohaterów: starego mistrza – Piotra Chodorskiego, pretendenta – 24-letniego Adama Klimczaka i najbardziej utytułowanego, górującego nad nimi doświaczeniem – Mariana Czerskiego. Ta trójka, zmieniając się na prowadzeniu i wzajemnie pilnując, niemal całą trasę przebiegła pozostając w zasięgu wzroku.
Chodorski biegł wysokim, równym tempem od samego startu. Czerski, w swoim stylu, zaczął wolniej, dopiero na 3.kilometrze przebijając się przez zawodników biegnących na 1:27-1:30. Ale jeszcze większą stratę na początku miał Klimczak. Szybko ją jednak niwelował i cała trójka spotkała się już przed najtrudniejszym podbiegiem pod Przełęcz Tąpadła. Tę morderczą, dwukilometrową „górską premię”, wygrał, o dziwo, ten najstarszy. Na szczycie Przełęczy Czerski objął prowadzenie osiągając maksymalnie 10 sek. przewagi.
Najstarszy okazał się najlepszym „góralem” – najmłoszy najszybciej zbiegał. Na pięciu kilometrach, od szczytu Tąpadeł do miejscowości Sady, Klimczak z 5 sekund straty, wypracował sobie ponad 20 sek przewagi. To już był, wydawało się, rozstrzygający atak. Ale starsi koledzy nie zamierzali składać broni. Pozostało do mety 6 nader nieprzyjemnych kilometrów. Doświadczenie i świetna wytrzymałość szybkościowa zrobiły swoje. Na ostatnim zbiegu do miasta Chodorski miał już liderującego Klimczaka dosłownie o kilka metrów przed sobą, a 20-30 m za nim, czekając na błąd kolegów, czaił się Czerski.
– Udało się, ale gdyby Adam się obejrzał, zapewne by przyspieszył, i tego jednego metra by mi zabrakło – nie miał wątpliwości autor decydującego ataku a tym samym Mistrz WKB w Półmaratonie na rok 2012, Piotr Chodorski. – Wszystko rozstrzygnęło się na samej kresce. Chyba przegrałem, ale cieszę się bardzo ze swojego czasu i poczekam jeszcze na wynik netto – na gorąco komentował, niepewny jeszcze finalnego rezultatu, ale szczęśliwy Adam Klimczak. Trzeci, ze stratą 10 sekund dobiegł Marian Czerski.
Gwoli ścisłości dodajmy, że biorąc pod uwagę wyniki netto, to młody Klimczak zostałby mistrzem. Jego rzeczywisty czas biegu był o 3 sek lepszy od Chodorskiego. Ale w naszych mistrzostwach opieraliśmy się na regulaminie organizatora, a ten wskazywał jasno: pomiar oficjalny to pomiar brutto. Czy nie powinno stać się to przyczynkiem do rozmowy o zasadności respektowania na wielkich imprezach czasów netto? Stracilibyśmy wówczas tak niezapomniane momenty, jak opisywana wyżej walka łokieć w łokieć. To niewątpliwy minus. Ale czy honorowanie rzeczywistego czasu biegu nie idzie bardziej z duchem sportu? Znając zaangażowanie organizatorów z Sobótki, na pewno rozważą wszystkie za i przeciw. Pewne jest jedno, na dobrą wolę nas samych – biegaczy, nie ma co liczyć. Kiedy oprócz klasyfikacji open jest multum innych kategorii: klubowych, wiekowych, branżowych, a w każdej decydują sekundy, kiedy dodatkowo mnóstwo biegaczy walczy o swe własne życiówki, żadne prośby i apele nie pomogą – mało kto z własnej woli zechce ustawić się daleko na starcie i oddać te 2-3 minuty do oficjalnej klasyfikacji. Ale to już temat na długie, zimowe rozmowy dla sympatycznych organizatorów z miasta u stóp Ślęży.
My jako Wrocławski Klub Biegacza wszystkim osobom zaangażowanym w organizację tegorocznej, na wskroś wyjątkowej imprezy (w tym naszemu klubowemu koledze, Antoniemu Stankiewiczowi) – serdecznie gratulujemy i dziękujemy. Cieszymy się, że nasze mistrzostwa mogły być integralną częścią tak znakomitych zawodów i wierzymy, że ta współpraca będzie trwała, z obopólną korzyścią.
WYNIKI III MISTRZOSTW WKB PIAST W PÓŁMARATONIE, Sobótka, 24.03.2012
WYNIKI PIASTOWICZÓW OPEN_(wraz z międzyczasami i premią górską)
MODLIMY SIĘ, ŻEBY NIE PADAŁO – rozmowa z ANTONIM STANKIEWICZEM, organizatorem V Półmaratonu Ślężańskiego
Wsteczne odliczanie rozpoczęte. Ani się obejrzymy, a spotkamy się w tłumie biegaczy na sobóckim rynku. Dla wielu z nas to start roku. Stąd nie dziwi wiele pytań dotyczących tegorocznej edycji, która zapowiada się ze wszech miar wyjątkowo. Mamy to szczęście, że na miejscu jest „nasz człowiek”. Antoni Stankiewicz cierpliwie odpowiedział na wszystkie wątpliwości. A z krótkiej, wydawało się, rozmowy , wyszło swoiste kompendium wiedzy o V Półmaratonie. Parafrazując znany tytuł, „wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Ślężańskim, ale baliście się zapytać”.
Jakub Horbaczewski: Czy w Sobótce organizowano już Sylwestra, na wzór tego wrocławskiego?
Antoni Stankiewicz: Takiego wspólnego Sylwestra sobie nie przypominam , ale większe plenerowe imprezy – i owszem, były.
Pytam, bo zastanawiam się ilu ludzi jest w stanie pomieścić sobócki rynek…
– Przypominam sobie, że bywał już zapełniony. Ale ile dokładnie osób jest w stanie tam się zgromadzić, tego chyba jeszcze nikt nie sprawdził. A pytanie jest zasadne, bo jeśli chodzi o frekwencję ten półmaraton jawi się wyjątkowo. Jako organizatorzy musimy brać pod uwagę, że na nasz bieg oprócz samych zawodników przyjadą ich rodziny, znajomi, kibice… To może być armia ludzi. Read the rest of this entry »
NOWA ŚCIEŻKA BIEGOWA (I NOWY BIEG) W TRZEBNICY
Przyzwyczailiśmy się do tego, że do Trzebnicy pobiegać jedziemy w grudniu. Ale tym razem miasto św. Jadwigi warto odwiedzić także w marcu, a konkretniej w najbliższą niedzielę (11.03). Z inicjatywy trzebnickich radnych, przy współudziale Radia Wrocław i Stowarzyszenia Pro-Run odbędzie się tam otwarcie nowej ścieżki biegowej, a zaraz po nim otwarty Bieg o Puchar Burmistrza. Od kolegów z Pro-Runa otrzymaliśmy zaproszenie do udziału w tej imprezie. Read the rest of this entry »
ODSZEDŁ STASZEK PODKOWSKI…
Bardzo smutna wiadomość dotarła do nas z wrocławskich Pilczyc. Jeden z naszych klubowych nestorów (rocznik 1943), Stanisław Podkowski, nie żyje. Staszek zmarł w sobotę. Odszedł podczas treningu biegowego, w swoim ulubionym Parku Zachodnim.
– Ze Staszkiem znałem się od 1978 r., wspólnie pracowaliśmy i działaliśmy w Solidarności – wspomina jego przyjaciel, Irek Ciborski. – Później straciłem trochę kontakt, ale dwa lata temu spotkaliśmy się na zawodach biegowych. W ostatnią sobotę biegnąc Cross Między Mostami pomyślałem o nim. A w niedzielę dowiedziałem się, że w trakcie treningu On zmarł.