Czapki, rękawiczki, chusty – co kto tylko miał na sobie zbędnego, wszystko lądowało na poboczu naszej trasy. Już po pierwszej pętli mogliśmy otworzyć całkiem nieźle wyposażony butik z odzieżą zimową. Jedna z uczestniczek „zgubiła” nawet swoją śliczną biegową kurtkę (na szczęście niebieska kurteczka wróciła do właścicielki), a my przegapiliśmy chyba niepowtarzalną szansę na marketingowy strzał roku. Gdyby tak od razu zaanonsować, że będzie to bieg, w którym kobiety masowo zrzucać będą okrycia wierzchnie, walczylibyśmy nie o 300, a przynajmniej o 500 osób na starcie.
A tak poważnie, to te niemal trzy setki zapaleńców, które pokonały z nami pełną „dyszkę”, to oczywiście wielki sukces. Pobiliśmy dotychczasowy rekord z 2011 roku o ponad 70 osób! A było blisko złamania magicznej 300-tki. Trójka biegaczy zbyt ostro zaczęła i musiała się wycofać, ilu zatrzymał w domach rozpoczynający się o tej samej godzinie olimpijski występ niesamowitej Justyny Kowalczyk? Ale nie martwimy się. Zadanie na rok przyszły – oczywiste. I te 300 osób w „Zimowym” pobiegnie, zobaczycie. Zrobimy wszystko, by tak się stało.
Krótkie spodenki na początku lutego? W słońcu było niemal 15 stopni!
Sportowo w zgodnej opinii było równie miło. Tak już na tym biegu jest od ponad dekady: nie ma wielkiej presji, mało kto do końca zna swój obecny pułap możliwości, nikt z Piastowiczów nie przelicza jeszcze w głowie punktów do Grand Prix. „Łowcy nagród” także wiedzą, że w kopertach mamy jedynie karty zgłoszeń. Stąd… wszyscy są zadowoleni. Czyż nie o to chodzi?
Poziom, jak zawsze, był bardzo zróżnicowany. Widać było, że dla niektórych to pierwszy start od października, inni chyba jeszcze nie odeszli od świątecznego stołu, niektórych nawet jakby wizualnie „więcej”, ale z drugiej strony, była całkiem spora grupa biegaczy, którym widać, że łagodna zima służy, a u progu sezonu forma zwiastuje udany rok. Ale spokojnie – to uwaga zwłaszcza dla debiutantów – niekoniecznie ci, którzy pobiegli gorzej od swoich życiówek nawet o 5 minut mają sezon z głowy, niekoniecznie też ci, którzy pobiegli o te kilka minut szybciej, będą tak biegać do lipca. To był pożyteczny sprawdzian formy – i tak go wszyscy traktujmy.
Najlepiej ten zimowy (choć tylko z nazwy) test zdał ten, którego talent obserwujemy już od jakiegoś czasu – Dominik Samotij z Wrocławia. Najszybszy lekarz wśród maratończyków i najszybszy maratończyk wśród lekarzy (2:40 w jesiennym Maratonie Poznań i tytuł MP Lekarzy w Maratonie). Wynik 34:18 pozwolił Dominikowi spokojnie kontrolować na finiszu sytuację i pewnie zgarnąć laur zwycięzcy. Granicę 35 minut udało się złamać jeszcze Grzegorzowi Gronostajowi (Opera Software), a zwalki o trzecie miejsce, w której od 9 kilometra liczyło się wciąż 4 zawodników, zwycięsko wyszedł Marcin Uciechowski z Opola. Trzy dwójki na numerze startowym okazały się szczęśliwe, choć zdawały się sugerować „oczko” wyżej na podium. Zapraszamy Marcina za rok, drugie miejsce (i pierwsze też) z pewnością jest w jego zasięgu, zwłaszcza biorąc pod uwagę niewątpliwy talent i najmłodszy spośród nagrodzonych wiek.
Wielkie brawa zebrała Dorota Silarska – śmiało rzec można – „złota dziewczyna” ze Złotego Stoku. Tak, jak ona – poniżej 39 minut zdołało pobiec jedynie 24 mężczyzn. Dorota była też jedyną panią, która złamała barierę 40 minut. Piękne wejście w sezon! Drugą w kategorii kobiet była wrocławianka, Żaneta Bogdał (44:40), a podium uzupełniła Maria Skrzypek, której zabrakło jedynie 9 sekund, żeby zmieścić się w limicie 45 minut.
Ten długi wydruk to Wasze wyniki. Czekaliśmy do końca, a kiedy ostatni biegacz minął „kreskę”, odetchnęliśmy z ulgą
Jak wypadliśmy jako klub? Organizacyjnie – znakomicie. Chyba nikomu garminy nie pokazały innego dystansu, niż nam na obchodzie trasy. Aż 18 osób pracowało przy organizacji zawodów, pobiegło zaś dokładnie 50. I to pobiegło z sukcesami. Piątemu open Robertowi Włodarczykowi zabrakło do podium jedynie 10 sekund, ale w M30 swojego drugiego miejsca już nie oddał, a przede wszystkim, jako najszybszy klubowicz, zdobył Zimowy Puchar Piasta 2014. Obok siebie, na 11. i 12. miejscu, skończyli Marcin Sakowski i Dominik Krumin. Naszemu prezesowi na finiszu udało się skontrować atak powracającego do wysokiej formy Karola Bryla, zwycięzcy wielu dolnośląskich biegów. „Swoje” podium w M40 zaliczył nasz najlepszy biegacz minionego roku, Piotr Chodorski (37:11), a Marek Gadziński wygrał w cuglach kategorię M50 (dodajmy, że trzeci był Antoni Stankiewicz). Czesław Wilk okazał się najszybszym 70-latkiem, a Jan Zieliński stanął na najniższym stopniu podium w M60. To tylko niektóre sukcesy i sukcesiki. Łącznie w pierwszej 20-tce open mieliśmy aż 6 zawodników! Pełna klasyfikacja klubowa wraz z punktami do Grand Prix – link.
14. Zimowy Bieg Piasta – galeria Pauliny Krauzy (dekoracje)