Kolejny wyjazd do niemieckiego Bitterfeld i kolejny raz wracamy z workiem medali. Wszyscy nasi klubowicze spisali się znakomicie, wygrywając swoje kategorie, a niekiedy także poprawiając własne rekordy życiowe. Ale wszystkich przebiła nasza najlepsza ostatnio biegaczka – Marzena Morawska, która z Niemiec wróciła z pucharem dla najlepszej maratonki 7. Goitzsche Marathon.
Marzena nie tylko wygrała w cuglach rywalizację wśród pań (druga Sylvia Renz straciła do niej ponad 4 minuty), ale z wynikiem 3:05:03 zajęła znakomite 5. miejsce w klasyfikacji generalnej maratonu. Czas netto był jeszcze lepszy – 3:04:59. I taką też życiówką od wczoraj nasza najlepsza biegaczka może się szczycić. Ogromne gratulacje. I… bójcie się panowie!
Anonsowaliśmy, że trasa wokół jeziora Goitzsche jest nie tylko malownicza, ale także bardzo szybka, i znalazło to potwierdzenie w wynikach. W półmaratonie świetne rezultaty uzyskali nasi panowie. I tak: Adam Palichleb oraz Adam Michalski uplasowali się w pierwszej 10-tce open (9. i 10. miejsce). O niespełna pół minuty szybszy był ten pierwszy (1:23:30 – 1:23:55). Obydwaj pewnie zajęli drugie miejsca w swoich kategoriach wiekowych. A do pełni sukcesu zabrakło bardzo niewiele. Do niemieckich zawodników, którzy kategorie wygrali nasi stracili odpowiednio: 24 i 38 sekund.
Antoni Stankiewicz, nasz działacz, pomysłodawca i główny organizator tegorocznego wyjazdu, szans Niemcom już nie dał. Podobnie jak jego starszy kolega z Sobótki, Henryk Załęski. Obaj zasłużeni dla WKB klubowicze bezdyskusyjnie zwyciężyli w swoich kategoriach wiekowych. Stankiewicz z czasem 1:28:27 zajął ponadto znakomite 28. miejsce open. Natomiast Załęski finiszując w czasie 1:34:14 (52. open) mógł spokojnie udać się na roztruchtanie czekając na rywala w swojej kategorii. Drugi w M-65 Eberhard Meier dobiegł do mety nieco ponad 20 minut po naszym Heniu.
To jednak nie koniec sukcesów. Także wśród pań półmaraton okazał się dla nas szczęśliwy. A to za sprawą Agnieszki Kozyrskiej, która zajęła drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej. Czas 1:40:53 dał jej też bardzo dobre 9. miejsce w generalce kobiet.
Gwoli ścisłości dodajmy, że wśród pań bezkonkurencyjna w półmaratonie, podobnie jak Morawska na królewskim dystansie, okazała się wrocławianka, doskonale nam znana z naszych biegów, Barbara Sobczyk (1:26!)
Za rok, możemy już zdradzić, pojedziemy do tak szczęśliwej dla nas Saksonii-Anhalt ponownie. Tym razem już wcześniej dopinając organizacyjne szczegóły. Tylko, w konwencji żartu, rodzi się pytanie, czy gościnni dotąd Niemcy zechcą nas tam jeszcze widzieć?
Tak naprawdę to Sylvia Renz była druga! A to istotne, bo to niegdyś słynna niemiecka biegaczka długodystansowa z poziomu 2:30 i zeszłoroczna zwyciężczyni oraz do tej pory rekordzistka trasy. Ukończyła bieg w czasie 3:09. Juliane (debiutantka) była trzecia z 3:11. Marzena nie tylko wygrała, ale też pobiła rekord trasy!!!
Poprawione.