Partnerzy biegowi:

Gmina Miękinia

Osrodek Kultury Miekinia

Lasy Panstwowe

Delikatesy Kredens

„ZRÓBCIE TAKI SAM BIEG NA JESIEŃ!”

zlotniki2012 - przed startem / fot. biegamnaturalnie.plCo jest miarą udanego crossu? Chyba to, kiedy zawodnicy kończą umorusani, ale szczęśliwi, obolali z wysiłku, ale cali i zdrowi, a zamiast psioczyć na złą pogodę i ciężką trasę, zapowiadają, że za rok tu wrócą i będą jeszcze szybsi. A kiedy dodać do tego walkę o końcowy triumf do samej mety oraz przepiękną scenerię wiosennego parku, można powiedzieć tylko: ci, których zabrakło na starcie, niechaj żałują. 

Niestety, burza jaka przeszła nad miastem w piątkowy wieczór, a przede wszystkim rzęsisty deszcz, jakim powitał nas sobotni poranek, zrobiły swoje – wielu biegaczy pozostało w domach. Ale ponad setka śmiałków zjawiła się na starcie. Śmiałków, bo trasa tegorocznego crossu, kręta, z 12-metrową różnicą wzniesień, trudna była sama w sobie. Kiedy popadało, stała się momentami selektywna. Nie wszyscy potrafili przebiec cały dystans, ale nawet wejście pod najbardziej strome podbiegi nie było proste. Nikt jednak nie narzekał.

Pierwsze metry / foto: biegamnaturalnie.pl

Po pierwszych metrach wydawało się, że laur zwycięzcy musi pozostać we Wrocławiu. 38-letni Beniamin Buszewski czuł się w tych warunkach jak ryba w wodzie i szybko pomknął do przodu. Do połowy pierwszego okrążenia walka toczyła się o to, kto do niego dołączy. Czarną robotę w grupie pościgowej wykonał nasz zawodnik, Dominik Krumin. Skorzystał z tego najbardziej najmłodszy ze ścisłej czołówki, 20-letni Andrzej Witek. W połowie pierwszej pętli dołączył do Buszewskiego i obaj panowie biegnąc tempem 3:30/km, zaczęli zwiększać dystans dzielący ich od goniących. Zgodnie współpracując przebiegli całą trasę. Decydujący atak nastąpił na ostatnim ostrym podbiegu, czyli na znanej wszystkim „Górce”. Jakim zapasem sił dysponował Witek, tego nie wiemy, ale chyba starczyłoby ich na całą kolejną pętlę, bowiem kiedy zdecydował się na atak, kilkoma susami odskoczył rywalowi, minął zdziwionego pilota, a na dystansie 150 metrów uzyskał 10 sek przewagi.

Na mecie triumfator nie wyglądał na zmordowanego, a na pytanie, czy trasa nie była za trudna, tylko się uśmiechnął: – Ja mieszkam w Szklarskiej Porębie. I wszystko jasne.

Wielkie brawa należą się także Beniaminowi Buszewskiemu, który od początku nadawał ton rywalizacji i był tego dnia jedynym godnym rywalem dla zwycięzcy. – Bardzo lubię takie trasy – przyznał na gorąco. – Zupełnie co innego niż asfalt, ale tu przynajmniej cały czas coś się dzieje. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Beniamin nie tylko świetnie biega, ale z zaangażowaniem wspiera Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci. Piękna i godna naśladowania postawa.

Za plecami tej dwójki najniższy stopień podium obronił Paweł Bogdał z ULKS Bystrzyca Kłodzka, którego nie zdołał dogonić biegnący z „jedynką” Piotr Basiński. Honoru naszego klubu bronili wspomniany już Dominik Krumin oraz tradycyjnie niezawodny Wiesław Kuźma (odpowiednio: 5. i 6. generalnie). W 10-tce zmieścili się jeszcze Tomasz Karwicki (8.) i Henryk Tomczak (10.).

Wśród pań bezkonkurencyjna była, po raz kolejny zresztą, nasza zawodniczka, Dorota Krowicka. Po biegu, podobnie jak najlepszy z panów, nie wyglądała na specjalnie zmęczoną i szybko rozpoczęła… kolejną pętlę. Czyżby więc trasa była za łatwa? – Łatwa nie, ale jak dla mnie była po prostu świetna. Najlepsza jak dotąd w historii złotnickich biegów. Zróbcie też taką samą na jesień! – zaproponowała.

Z tym może być problem, bo w związku z finałem trwającego w nieskończoność remontu na Złotnikach chcemy powrócić do pierwotnego zamysłu, czyli: przełaje wiosną, jesienny minimaraton po ulicach osiedla. Tym niemniej, za miłe słowa naszej najlepszej tego dnia biegaczce dziękujemy.

Oprócz wyniku Doroty (która do świetnych rezultatów już nas przyzwyczaiła), warto też wspomnieć o występie 17-letniej Pauliny Chodorskiej. Najmłodsza latorośl rodu Chodorskich godnie zastąpiła na trasie kontuzjowanego tatę, a z wynikiem 25 minut pozostawiła w pobitym polu ponad połowę mężczyzn. Jeśli nadal będzie tak biegać… kto wie, może kiedyś na najwyższym stopniu podium mistrzostw klubu ujrzymy ojca i córkę?

Nietaktem byłoby nie wspomnieć, że oprócz już wymienionych Piastowiczów swoje kategorie wiekowe wygrali: Krystyna Kowalska, Adrian Samołuk, Wiesław Kuźma i Czesław Palczak. Serdeczne gratulacje dla wszystkich czempionów.

Swoją kategorię (K-20) wygrała też Vita Goulia. I ona chyba cieszyła się najbardziej, bo chwilę po tym jak odebrała puchar okazało się, że to do niej uśmiechnęło się szczęście w losowaniu głównej nagrody. Ze Złotnik biegaczka o pięknie brzmiącym imieniu wyjechała z nowym pulsometrem firmy Suunto. Niechaj dobrze służy! Swoją drogą, jak to jest – pytali niektórzy – kobiety stanowią ok. 10% uczestników biegów, a na biegach WKB drugi raz z rzędu główną nagrodę wygrywa pani? Możemy tylko rzec: panowie, cierpliwości. Widać los na razie zatrzymał się na tym fragmencie naszego statutu mówiącym o propagowaniu biegania wśród płci pięknej.

WYNIKI_(open/kategoriami/kobiety)

Galeria zdjęć Danki Pilarz-Małkiewicz

Galeria zdjęć Darka Woyczyńskiego

Galeria Andrzeja „Twardziela” Cymanka

Skomentuj