Partnerzy biegowi:

Gmina Miękinia

Osrodek Kultury Miekinia

Lasy Panstwowe

Delikatesy Kredens

DOMINIK KRUMIN PREZESEM, PIOTR CHODORSKI ZWYCIĘZCĄ GRAND PRIX 2012!

Im bliżej było terminu Walnego Zjazdu, tym bardziej obawialiśmy się o przyszłość naszego stowarzyszenia. Dotychczasowe władze zadeklarowały, że do nowych wyborów już nie przystąpią. I trudno się dziwić, wszak dla tej grupy społeczników to była trzecia, czwarta lub nawet piąta kadencja, a więc 6, 8 i 10 lat bezustannej pracy. Potrzebą chwili było znalezienie godnych następców. Dwukrotnie ogłaszana przerwa i kuluarowe rozmowy; momentami było nerwowo. Ale udało się! Wielka w tym osobista zasługa Dominika Krumina, który w patowej sytuacji – kiedy w oczy zaglądało widmo niewypełnienia statutowego obowiązku wraz ze wszystkimi tego konsekwencjami – odważnie zdecydował się wziąć na swoje barki ciężar odpowiedzialności. Mamy najmłodszego prezesa w historii i z pewnością najmłodszego spośród wszystkich klubów w kraju. Jeżeli na niwie organizacyjnej Dominik wykaże się takim samym talentem i zaangażowaniem jakie wykazuje na biegowych trasach – o przyszłość możemy być spokojni.

Nie pozwoliliśmy Piastowi zginąć – to najważniejsze wydarzenie sobotniego zjazdu. Łatwo nie było, bo chociaż mamy się czym pochwalić (a chwalili nas osobiście znamienici goście: dyr. Jerzy Kosa z Wrocławskiego Centrum Sportu i przew. Ryszard Bubień, szefujący Radzie Osiedla Zacisze-Zalesie-Szczytniki), mamy też świadomość, że doszliśmy do pewnego poziomu, którego w formule wolontariatu przekroczyć się już nie da. Utrzymanie obecnego poziomu i marki, jaką w polskim świecie biegów się szczycimy, marki na którą pracowały w przeszłości dziesiątki ludzi – już to będzie wyzwaniem. Nie było  tajemnicą, że wraz z nowym rokiem szeregi WKB stopnieją. A wraz z tym stopnieją wpływy ze składek członkowskich. Kilkunastu Piastowiczów z Sobótki i okolic, w tym wielu zasłużonych, postanowiło założyć swój własny klub. Życzymy im wszelkiej pomyślności i mamy nadzieję, że wieloletniej zażyłości z macierzystym klubem tak do końca nie zerwą. Pojawiły się też nowe inicjatywy w samym Wrocławiu, niekiedy angażujące Piastowiczów, a dodatkowo przez kolejny rok w miejskiej kasie nie będzie pieniędzy na organizację biegowych zawodów na tym najniższym poziomie. Na szczęście jest z nami niezmiennie Wrocławskie Centrum Sportu, a jak zadeklarował dyr. Kosa, o siedzibę w pachnących historią murach Stadionu Olimpijskiego możemy być spokojni.

Kryzys finansowy już dziś wielu z nas odczuwa w swoim życiu zawodowym. Czy wraz z nim nadszedł kryzys pracy społecznej? Nie jest to teza bezpodstawna. I tego się obawialiśmy. A jednak w chwili próby kolejny raz „Piast” się obronił. Zainspirowani postawą Dominika Krumina ruszyli się inni. Kontrkandydatem w wyborach na prezesa chciał zostać Andrzej Skonieczny, jednak, jak się okazało, w dniu zjazdu nie był pełnoprawnym członkiem klubu i tę kandydaturę walne zebranie musiało zakwestionować. Rezygnacja Andrzeja, który nie brnąc w proceduralną szermierkę przyznał, że nie dopełnił formalności, została przez zebranych nagrodzona brawami. Ale działać chcieli też inni. Jolanta Witasik, Wojciech Smagała, Adam Klimczak i najmłodsza w naszym gronie, w tym roku obchodząca 18 urodziny Paulina Chodorska. Taka postawa, w tak młodym wieku, zasługuje na wielkie słowa uznania. Chęć pozostania w zarządzie wyraził Maciej Głowacki, który jako członek-założyciel niezmiennie pozostaje łącznikiem pomiędzy piękną „piastową” historią a teraźniejszością, chęć uczestniczenia w pracach nowego zarządu wyraził też nasz nadworny statystyk – Marek Poloczek. – Nasz klub biegacza istnieje już ponad 30 lat, a pierwszym prezesem na przełomie 1981 i 1982 r. był Stanisław Przybylski, olimpijczyk z Rzymu – przypomniał młodszym, spokojny już o przyszłość, nasz klubowy nestor Cezary Tomczak. Teraz siódemka z prezesem Kruminem na czele zapisze nowy rozdział w tej historii.

Nasz nowy prezes na trasie

Sami nie pozostaną. Ustępujący prezes Dariusz Madej wyraził wolę pełnej współpracy, zwłaszcza w pierwszym, najtrudniejszym okresie, Danuta Pilarz-Małkiewicz, choć zaangażowana w budowanie swojej biegowej fundacji, nadal wspierać będzie nowe władze na organizacyjnej niwie, Jacek Wojtal jak zawsze służyć chce pomocą przy naszych imprezach, Jakub Horbaczewski zgodził się przez kolejne dwa lata prowadzić klubową stronę. Mamy też deklaracje wsparcia od Mariana Czerskiego, Jacka Wójcika, Piotra Chodorskiego i przynajmniej wyrazy sympatii od wielu zasłużonych dla WKB ludzi, którzy, jak choćby Krzysztof Wojtyłło, Ireneusz Guszpit, Marek Wiącek, Andrzej Puchacz, Antoni Stankiewicz czy Henryk Załęski, naszemu klubowi niejeden rok życia już poświęcili, a ich rady i doświadczenie są często bezcenne. Wielu z nich odebrało z rąk dyr. Kosy pamiątkowe medale i podziękowania za wkład w krzewienie sportu i propagowanie biegowej pasji w mieście na przestrzeni ostatnich 20 lat.

Najbardziej zasłużeni w historii WKB odbierają okolicznościowe medale od dyr. Jerzego Kosy (także Piastowicza) i gratulacje od przew. Ryszarda Bubienia

A sportowo, jak zawsze, było godnie. I było się czym pochwalić. Dorota Krowicka oraz Wiesław Kuźma odebrali pamiątkowe statuetki dla najlepszych maratończyków. Występ Wiesia w Maratonie Wrocław (2:48) zaimponował wszystkim, a dla wielu naszych 50-latków jest żywym dowodem na to, że na przygodę z bieganiem nigdy nie jest za późno. Dorota wygrała w cuglach także ranking wśród pań (a w generalce w pobitym polu zostawiając przy okazji 7 mężczyzn), zaś w tej najważniejszej, łącznej klasyfikacji Grand Prix z triumfu radował się Piotr Chodorski. 2514 punktów, jakie wybiegał w minionym roku na trasach całego kraju robi wrażenie i dla wszystkich nas przez najbliższy rok celem samym w sobie będzie chociażby zbliżenie się do takiego wyniku. A że można go osiągnąć pokazuje historia naszego nowego mistrza, który biega od niedawna, nie jest byłym zawodnikiem, nie trenuje katorżniczo, a jednak postępy, jakie stale czyni są imponujące. Stać go w nowym roku na wyniki w okolicach 1:15 półmaraton i 2:40 maraton. Nawet jeśli sam bohater skromnie temu zaprzecza. I tego naszemu czempionowi na ten nowy sezon serdecznie życzymy. A przede wszystkim żadnych kontuzji!

Radość najlepszego – Piotr Chodorski ze statuetką dla zwycięzcy Grand Prix 2012

Drugie miejsce w GP zajął Adam Klimczak. Oklaski zebrał w sobotę dwukrotnie, po raz pierwszy, kiedy zdecydował się współdecydować o losach klubu, wchodząc do nowego zarządu, ale jego sportowemu osiągnięciu również warto poświęcić osobny akapit. Adam miał prawo być nieco zawiedziony, bo przegrał z Piotrem zaledwie 8 punktami. Cóż to jest 8 punktów przy ponad 2500 zdobytych… To była walka naprawdę godnych siebie rywali. Nie pierwsza zresztą. Pamiętamy jak obaj do samej kreski walczyli w marcu o tytuł Mistrza WKB w półmaratonie. Tam na metę o centymetry szybciej wpadł Chodorski (choć czas netto o 3 sek. lepszy miał Klimczak), tym razem zadecydowało 8 punktów. Ogromne gratulacje dla obydwu, to była walka godna 22-letniej tradycji naszej Grand Prix.

Na koniec, jak co roku, była część nieoficjalna i długie, nocne już, Piastowiczów rozmowy, przerywane co jakiś czas tanecznymi rytmami. Bo przecież, chociaż na sali było ponad 70 osób, w tym właśnie od zarania tkwiła siła tego klubu – to przede wszystkim grupa dobrych znajomych i przyjaźnie nastawionych do życia ludzi. To, że mimo wszystko kolejny raz znaleźli się tacy, którym na Piaście zależy, w serca wielu z nas wlało autentyczny optymizm. Ostatni klubowicze opuszczali gościnne podwoje wrocławskiej AWF, kiedy zegarki wskazywały, że sobota ustąpiła już miejsca niedzieli. Dziś Piast świętuje, ale już od jutra pora zabierać się do pracy. Odpowiedź na pytanie o ilość organizowanych biegów i rozplanowanie klubowego budżetu – to będą pierwsze, kluczowe decyzje nowego zarządu.

GRAND PRIX WKB PIAST 2012 – klasyfikacja końcowa

Skomentuj